Co przykręcić do obiektywu?

Czy w dobie montażu komputerowego, gdy parametry obrazu można niemal dowolnie modyfikować, stosowanie filtrów i nasadek efektowych ma jakiś sens? Przecież, nie oszukujmy się, jest to nieodwracalna degradacja obrazu, spowodowana wprowadzeniem dodatkowej warstwy pomiędzy obserwowanym światem a elementem światłoczułym, rejestrującym ten świat. Dlaczego więc właściwie wymyślono i stosowano takie narzędzia?

Dawniej, gdy nie było innych możliwości, lub były bardzo drogie, fotografowie i operatorzy często stosowali filtry kolorowe, szare, połówkowe i najróżniejsze inne. Dzięki temu zyskiwali większe możliwości kreacji, ale odpowiedni dobór filtrów był sztuką, wymagającą dużego doświadczenia. Błąd mógł bardzo drogo kosztować, bo błona mogła zostać źle naświetlona, a okazywało się to dopiero po wywołaniu, czyli często po wielu dniach od zdjęć. Obecnie większość efektów uzyskamy na etapie montażu i możemy próbować je zmieniać aż do skutku, bo wszystkie operacje w świecie cyfrowym są odwracalne.

Jednak wciąż zdarza się, że przykręcenie “czegoś” do obiektywu kamery jest uzasadnione. Jakie to są przypadki? Jest ich co najmniej kilka, zacznijmy od klasycznych filtrów.

Filtr UV

Czyli filtr ultrafioletowy, odcina część fali, która i tak jest dla nas niewidoczna, ponieważ jej długość jest mniejsza od 380 nm (nanometrów). Niektóre błony stosowane w fotografii i filmie analogowym były wrażliwe na promieniowanie ultrafioletowe, co skutkowało niebieskim zafarbem obrazu. Ponieważ jest całkowicie przezroczysty, stosowano go również jako swego rodzaju ochronę przedniej soczewki obiektywu przed zarysowaniem. W tej roli stosowany jest również obecnie w aparatach i kamerach cyfrowych. Czy jest to dobry pomysł? Porysowany filtr można wymienić za kilkadziesiąt złotych, a obiektywy w kamerach, poza bardzo drogimi modelami są niewymienialne, więc tego typu uszkodzenie jest bardzo poważne. Z drugiej strony, tak jak już pisałem, zawsze jest to dodatkowy kawałek szkła przed obiektywem, który powoduje pogorszenie obrazu (chociaż zapewne w niewielkim stopniu). Trzeba więc po prostu rozważyć, co jest dla nas bardziej istotne: bezpieczeństwo sprzętu czy jakość zdjęć?

Filtr polaryzacyjny

Przepuszcza tylko światło spolaryzowane w jednym kierunku. Działa więc jak grzebień, który z chaotycznej gęstwy fal układa uporządkowaną fryzurę. Dzięki temu usuwa odbicia światła z powierzchni wody, z szyb lub z metalowych powierzchni. Tego nie da się osiągnąć w postprodukcji, więc stosowanie filtra polaryzacyjnego gdy filmujemy np. obiekty za witryną sklepową lub pod powierzchnią wody jest jedynym sposobem na uzyskanie dobrego efektu. Drugim zastosowaniem jest przyciemnianie nieba, gdy świeci silne słońce. Odpowiednio kręcąc filtrem (to ważne, należy pamiętać że jest to filtr kierunkowy), powodujemy odcięcie tej części światła, która jest rozproszona po przejściu przez cząsteczki wody znajdujące się w powietrzu.

Filtr szary

Wbrew pozorom nie jest to filtr kolorowy, czyli zmieniający barwę obrazu. Zresztą angielska nazwa Neutral Density (ND) wcale tego nie sugeruje. Stosując ten filtr, chodzi o niedopuszczenie do tego, by wpadało przez obiektyw zbyt dużo światła. Na przykład, gdy chcemy otworzyć przysłonę, a warunki oświetleniowe zmuszają nas do jej przymknięcia, żeby nie prześwietlić obrazu. Po co otwierać przysłonę? Żeby zmniejszyć głębię ostrości, chociażby filmując zbliżenie, wówczas “odcinamy” filmowany obiekt od tła, które będzie rozmazane. Amatorskie kamery robią to cyfrowo, mając niejako wbudowany szary filtr. Oczywiście raczej w takich modelach nie będziemy też mogli regulować przysłony. Po prostu automatyka kamery ustawi za nas odpowiednie parametry. Bardziej zaawansowane kamery mają możliwość włączenia filtra o określonej gęstości. Najczęściej są to wartości 1/4, 1/16 i 1/64. Im mniejszy ułamek, tym gęstszy filtr i mniejsza ilość światła przepuszczanego. Jak się domyślacie, filtr o gęstości 1/4 przepuszcza 25% światła, a 1/64 tylko niewiele więcej niż 1,5%.

Nasadka szerokokątna i nasadka tele

Tego typu nasadki na obiektyw zmieniają ogniskową. Wydłużają ją w przypadku tele – mnożymy wówczas ogniskową na przykład razy 1,4. Stosując szerokokątne skracamy mnożąc na przykład przez 0,6. Zastosowanie jest oczywiste. Większe przybliżenie oznacza większą odległość od filmowanego obiektu, co jest szczególnie ważne w przypadku płochliwych zwierząt. Natomiast poszerzenie kąta przydaje się, gdy nie możemy się za bardzo cofnąć, na przykład w ciasnym pomieszczeniu typu przedpokój. Nie są to tanie rzeczy, kosztują kilkaset złotych, ale naprawdę bardzo przydatne. Duży wybór markowych i niemarkowych nasadek znajdziecie tutaj: http://www.cyfrowe.pl/konwertery,2,9.html

Obiektywy fotograficzne

Niektóre aparaty fotograficzne mają wymienne obiektywy, najczęściej są to lustrzanki. Tego typu obiektyw można by wykorzystać w naszej kamerze.
Ale przecież mamy już jeden obiektyw w kamerze, chyba wystarczy? Poza tym w jaki sposób ten obiektyw przykręcić?
Oczywiście bezpośrednio tego nie da się zrobić. Trzeba zastosować specjalną przystawkę, która z jednej strony wkręcana jest w gwint na obiektywie kamery, a z drugiej ma odpowiedni gwint na obiektyw fotograficzny. Tego typu przystawki nazywane są adapterami 35mm. Jednym z najpopularniejszych jest urządzenie o nazwie Letus, występujące w kilku odmianach do różnych typów kamer.

Po co jednak ta cała zabawa? O ile można nazwać to zabawą, bo koszty mogą być wręcz horrendalne. Pomijając obiektyw (a te też potrafią być bardzo drogie), to na Letusa w wersji Ultimate wydamy prawie $5000, w najtańszej wersji Mini do małych kamer typu HV20 Canona, $800. Co w zamian osiągniemy? Przede wszystkim, coś co nazywane jest „Filmlook”, czyli wygląd obrazu podobny do prawdziwego filmu kinowego. Podstawową niedogodnością kamer amatorskich, jest niemożność osiągnięcia małej głębi ostrości. Właśnie zastosowanie obiektywów fotograficznych pozwala na powiększenie obszaru nieostrości i rozmazanie tła obrazu.

Leave a Reply